Cześć. Ostatnio stałam
się bardziej pozytywną osobą oraz trudno jest mnie przygnębić. Gdy czytam jakieś
przykre rzeczy, które kiedyś sama doświadczyłam i zgadzam się z bólem, jaki
zadają, nie odczuwam go już tak bardzo jak kiedyś i nie jest to w stanie
wprowadzić mnie w zły nastrój, jak długo potrafiło tak robić. Nie jestem pewna
tego, jak do tego doszło i jak długo się ten dobry nastrój utrzyma, ale mam
nadzieję, że potrwa to jak najdłużej.
Teraz chciałabym się z
Wami jedynie podzielić tym, co uważam, że miało może jakiś wpływ na moją zmianę
w zachowaniu.
Myślę, że pierwszym krokiem
było zrozumienie tego, że sama decydowałam o tym, czy cierpię. Czyli ten etap
pojawił się u mnie w lipcu, kiedy czytałam książkę Włodka Markowicza „Kropki”. Zrozumienie tego, że cały
problem tkwił we mnie na pewno jakoś rozpoczęło całą tę moją zmianę. Gdybym się
nie otworzyła na ludzi, prawdopodobnie dalej bym tkwiła w swoim smutku i bólu. Jednak
nie jestem pewna co dalej mogło sprawić, że stałam się radośniejsza.
Gdy się lekko otworzyłam,
zaczęłam częściej wychodzić z domu, spotykać się z ludźmi i doceniać to, że mam
kogoś w swoim życiu, nawet jeśli nie czuję w stu procentach jego obecności, czy
jego towarzystwo nie daje mi pełnej swobody, ponieważ nadal mam w sobie pewną
blokadę przed zaufaniem drugiemu człowiekowi, szczególnie jeśli kiedyś mnie
zranił. Jednak doceniałam to wszystko, czym karmiło mnie życie, każdym
zaproszeniem do wyjścia z domu. Oczywiście korzystałam z tego, ponieważ nie
chciałam marnować szans na robienie czegoś więcej niż tylko siedzenie w pokoju
przy filmie czy nad książką. Owszem, ta forma spędzania czasu jest cudowna,
jednak myślę, że spotkania ze znajomymi są jeszcze lepsze.
Już od ponad dobrego
miesiąca, kiedy się nudziłam lub miałam gorszy dzień, wchodziłam na kanał na
youtube twórcy, który rozśmieszał mnie swoimi filmikami i sprawiał, że
zapominałam o wszystkich smutkach. Kiedy zaczynałam płakać, od razu wchodziłam
na jego kanał, wiedząc, że to mi poprawi humor. Za każdym razem to się
sprawdzało, dlatego powoli zaczęło się to stawać moją codziennością i teraz
mimo ran, jakie zadało mi życie, nie odczuwam już ich tak mocno, ponieważ
zaczęłam patrzeć na wszystko z innej perspektywy i naprawdę trudno jest mi
teraz odczuć ból. Przestałam rozdrapywać stare rany.
Od tego czasu więcej
żartuję, śmieję się i dostrzegam we wszystkim dobro. Czasem zdarzają się gorsze
dni, ale wtedy od razu szukam ratunku na tym kanale, który zawsze poprawia mi
humor, lub gdziekolwiek indziej, gdzie mogę znaleźć coś pozytywnego, więc mój
smutek nie trwa zbyt długo. Staram się również zapełnić każdą minutę swojego
życia, ponieważ im dłużej nie mamy co ze sobą zrobić, tym więcej myślimy nad
negatywnymi rzeczami, które doprowadzają nas do cierpienia. Przynajmniej takie
jest moje zdanie, dlatego szukam zajęcia na każdą chwilę, aby nie mieć tego
czasu na nieprzyjemne przemyślenia, które nie są mi akurat potrzebne. Nie chcę
marnować tego czasu na smutek. Dlatego mam nadzieję, że jeśli Wy również
męczycie się z cierpieniem, odnajdziecie swoją drogę do lepszego postrzegania
świata. Może Wam również wystarczy tylko odnalezienie tej rzeczy czy osoby,
która będzie poprawiać Wam humor za każdym razem, kiedy będzie gorzej i
będziecie tam wracać, powoli zmieniając też swoje podejście do całego świata oraz
zostając radosnymi osobami, które będą zarażać swoją pozytywną energią.
Kocham, Weronika. x
Każdemu pomaga co innego, u Ciebie to youtube, u mnie książki. Nieważne co to jest, ważneżeby pomagało. Pozdrawiam. ♥
OdpowiedzUsuńDokładnie. Ważne, aby działało ♥
UsuńPrzepraszam, że się nie przedstawiłam - buffy0 z Wattpada.♥
OdpowiedzUsuńMiło mi Cię tu widzieć ♥
Usuń